sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 4

- Od Kiedy to nasza kochana Mackenzie spotyka się z Bieberem ?! - Nie spotykam się z nim. Po prostu zaproponował, że podrzuci mnie do szkoły i tyle. Poszłam dalej w ogóle się tym nie przejmując. Pierwsza lekcja to Historia. Babka strasznie przynudzała. Nie umiałam doczekać się już dzwonka. Wreszcie po 45 minutach zadzwonił i zaczęła się przerwa. Nagle zadzwonił mój telefon. Sięgnęłam po niego do kieszeni. Dzwonił Justin. - Cześć. Mogłabyś się urwać z ostatniej lekcji? Chciałbym Cię gdzieś wziąć. - Sory, ale nie dam rady. Ostatnia lekcja to matematyka i to z dyrektorem. Jak zobaczy, że mnie nie ma to od razu zadzwoni do mamy na skargę. Nie, nie ma mowy. Nigdzie sie nie zrywam. - Ehh, no ok. To przyjadę po Ciebie po lekcjach i odwiozę Cię do domu, a wieczorem gdzieś pojedziemy. - Zobaczy się. Dobra kończe, bo był już dzwonek na lekcje. Pa. - Pa mała. - odpowiedział Justin. Wreszcie ostatnia lekcja. Tak się cieszyłam, że 45 minut wreszcie się zacznie weekeend, ale niestety moją radość popsuła niezapowiedziana kartkówka. Byłam wściekła, bo nic nie umiałam i to przez Justin'a, bo nie mogłam się przez niego uczyć. Ehh, no trudno napisałam co wiedziałam. Nauczyciel pozbierał karteczki i spojrzał dziwnym wzrokiem na moją kartkówke, a później na mnie i poprosił mnie do siebie. Podeszłam do niego i usłyszałam: - Wiesz co, nie spodziewałem się po tobie tego. Jeszcze nigdy tak słabo nie napisałaś kartkówki. Coś się stało? - Nie. wszystko jest dobrze. Tylko no wie pan .. ee.. wczoraj jakoś nie miałam czasu na naukę. - Coś Ci nie wierzę, ale niech Ci będzie. Tylko, żeby mi to było ostatni raz. Jesteś jedną z lepszych uczennic. Nie zepsuj tego. Siadaj na miejsce. Reszta matematyki upłynęła mi dziwnie szybko. Ostatni dzwonek w tym tygodniu. Wyszłam ze szkoły i zobaczyłam Justin'a , który stał oparty o swoje auto. Pomachał mi, a ja mu odmachałam. Nagle znów usłyszłam: - No prosze. Po naszą Mackenzie Bieberek przyjechał. Coś sie szykuje. - zaczęli się śmiać. Ja nie przejmując się tym poszłam do Justin'a. - No to jak młoda, jedziemy Cie odwieźć, a wieczorem znów po Ciebie przyjeżdżam? - zapytał Justin , wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. - Ale.. Gdzie ty chcesz mnie zabrać ? - Pojedziemy na fajną imprezę do klubu SWAG. - Ja i impreza? No nie wiem. To do siebie nie pasuje. - No prosze. Zabaw się chociaż raz. Nic Ci sie nie stanie. Będziesz przecież ze mną. - Nie. Ja nie pasuje do takich klimatów imprezowych. - No chodź. Będziesz się mogła pochwalić, że jesteś z najładniejszym chłopakiem w mieście na imprezie. Dziewczyny Ci będą zazdrościć. - Skąd ty to możesz wiedzieć, że akurat mi się podobasz ? - No weź.. Sama mi się wczoraj przyznałaś. - Co? Kiedy? - Nie pamiętasz już co w kuchni mówiłaś ? - zaśmiał się i uśmiechnął. Zaczerwiniłam się. - Jedziesz ze mną i koniec. - No dobra niech Ci będzie. - No. W końcu się dałaś namówić. Tylko mam prośbę. Załóż coś fajnego. Najlepiej sukienkę i szpilki. - Jeśli coś się znajdzie u mamy w szafie, bo ja takich rzeczy nie posiadam niestety. - Dobra, dobra. Wpadnę po Ciebie o 19. A teraz zmykaj się szykować. - Ok, pa. Była godzina 15:30. Weszłam do domu, poszłam na górę do swojego pokoju i otworzyłam swoją szafę, ale nic w niej nie znalazłam. Poszłam do pokoju mamy. Otworzyłam jej wielką szafę i zobaczyłam cały rząd pięknych sukienek. Zamkłam szafę i poszłam wziąć prysznic. Gdy wyszłam z łazienki poszłam do swojego pokoju po lokówkę i znów wróciłam do łazienki. Włączyłam lokówkę i zaczęłam zakręcać swoje długie, brązowe włosy. Gdy wyszłam z łazienki była już 17. Poszłam znów do pokoju mamy i zaczęłam wyciągać i przymierzać wszystki sukienki. Przymierzyłam chyba z 30 sukienek, ale żadna nie była tą idealną. W końcu w głębi szafy znalazłam jeszcze jedną sukienkę. Fioletowa sukienka i do tego od razu znalazłam odpowiednie szpilki koloru czarnego. Znów poszłam do łazienki, ubrałam się i pomalowałam żęsy tak, aby się odznaczały. Gdy już byłam gotowa, poszłam do mojego pokoju gdzie miałam ogromne lustro. Stanęłam przed lustrem i zobaczyłam piękną dziewczynę. Sama byłam zdziwiona, że jestem taka śliczna, że mam taką fajną figurę. Stałam tak chyba przez pół godziny i wpatrywałam się w swój wygląd. Nagle usłyszłąm dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. W drzwiach stał Justin. Kiedy mnie zobaczył był bardzo zdziwiony. - Kim ty jesteś i co zrobiłaś z Mackenzie ? - zapytał. - No tak, a kto inny ? - Wyglądasz tak , tak .. no nie wiem co powiedzieć. - Tak inaczej ? Jak nie ja ? - No właśnie. Taka ładna ty. - Dziękuje, miło słyszeć taki komplement. - Dobra młoda jedziemy na imprezę. - Ok. No to w drogę. Zamknęłam drzwi na klucz i wsiedliśmy do auta. Justin nie umiał spuścić ze mnie wzroku. Ciągle mi się przypatrywał. Nagle powiedział : - Śliczna jesteś wiesz ? Ja na to nic nie odpowiedziałam. Spuściłam głowe w dół i uśmiechnęłam się myśląc : ( Jeju ! Najładniejszy chłopak w mieście mówi, że jestem śliczna. Chyba zaraz zemdleje.) Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do klubu. Czułam się nieswojo. Podeszliśmy do stolika gdzie siedziała paczka Justin'a. Prawie każdy palił. Usiedliśmy i Justin przyniósł drinki. Powiedziałam mu, że nie pije, lecz on i jego paczka nalegali, żebym sie z nimi napiła, że nic mi sie nie stanie itd. Zabawa trwała w najlepsze. Nigdy sie tak jeszcze nie bawiłam. Dopiero wtedy zrozumiałam, że jeśli będę taką szarą myszką, dla której liczy się tylko nauka, to nic nie będę miała z życia. Justin ciągle mi się przyglądał. Wpatrywał się jak w obrazek. Wyszliśmy z klubu o 24. Justin nie mógł prowadzić, więc odprowadził mnie do domu. Zaczął się temat o Jazzmyn. Justin powiedział, że się odnalazła i wszystko z nią w porządku. Nie spotyka się już z tym chłopakiem i jest jej lepiej bez niego. Tak szliśmy i rozmawialiśmy o niej, aż w końcu doszliśmy do mojego domu. Chciałam już otwierać drzwi, ale Justin chwycił mnie za rękę, pryciągnął do siebie, pocałował w policzek i dodał: - Kolorowych ślicznotko. Widzimy się w poniedziałek. Podwiozę Cię do szkoły, oczywiście jeśli chcesz. - Jasne, chętnie. Idę, pa. Weszłam do domu i od razu się położyałam na sofie w salonie. Rano obudził mnie dźwięk dzwonka. Była to Jazzmyn. Przyszła, żeby mi powiedzieć, że Justin leży w szpitalu. Od razu się ogarnęłam i pojechałyśmy razem do niego.

#Kikki

środa, 18 grudnia 2013

PRZEPRASZAM

Do wszystkich heiterów na asku. TO NIE MOJA WINA ŻE NIE MOGĘ DODAĆ ROZDZIAŁU!
Ten blog jest tylko tłumaczony na język Polski przeze mnie i Kamile. Wersje angielską na PAPIERZE pisze kuzynka Kamili Vanessa . żeby podszlifować angielski . Więc was Przepraszam jak mi się uda przetłumaczyć do jutra to dodam



wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział III

*Następnego dnia *
D Wygramoliłam się z łóżka . I spojrzałam na zegarek była godzina 8:10 , a do szkoły miałam na 9:00/
Weszłam do kuchni , zrobiłam sobie tosty i nalałam soku pomarańczowego .
Podczas gdy moje tosty się robiły wysłałam sms do Jazmmyn :
Do JAZZMYN :
Gdzie jesteśœ ?
Nie oczekiwałam odpowiedzi . I  miałam racje nie dostałam odpowiedzi.
Zjadłam moje śniadanie ,  weszłam do mojego pokoju i odsłoniłam okno, było dość ciemno niebo miało kolor jasnego granatu. Takk ciemno... Witajcie w KANADZIE
Ubrałam to  
i weszłam do małej ale za to przestronnej zielonej łaziENKI.... Podeszłam do zlewu , chwyciłam moją niebieską szczoteczkę i nałożyłam na nią truskawkową pastę . Gdy umyłam zęby chwyciłam z półeczki moją różową szczotkę do włosów , rozczesałam je i związała w niechlujnego koga . Delikatnie się pomalowałam i nagle w mojej mojej kieszeni rozległ się dŸzwięk dzwonka od telefonu wyciągnełam go i spojrzałam na ekranik : Justin :) Nie wychodź z domu sama , Przyjdę po cb .

Do Justin ;)
Czemu ?

Justin :)
Nie pytaj tylko rób co każe .
Po tej wiadomoœci wsadziłam telefon do kieszeni i wyszłam z łazienki udałam się  
się do mojego  fioletowo - żółtego pokoju, . Podeszłam do mojego nie 
poœścielonego łóżka i je zrobiłam .
 Spojrzałam na zegarek była godzina 8:30..
Chwyciłam moją kurtkę i torbę weszłam jeszcze do kuchni i ze stołu zabrałam 
klucze . 
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi ... 
Poszłam jej otworzyć w drzwiach stał Justin. Miał na sobie Białą wyciągniętą 
koszulkę na niej miał skórzaną kurtką , a jensy miał z krokiem w kolanach 
- Heej młoda- Idziemy 
- No,m poczekaj ubiorę buty ...
PO ubraniu butów wyszłam z domu  i zakręciłam drzwi . 
Mieszkałam w dzielnicy domków jedno rodzinnych.
Gdy wyszliœmy przed dom zobaczyłam na  moim podjeździe  czarne porsche.
- Wow .
- Dzięki , wskakuj 
- Że niby chcesz mnie zawieść tym samochodem do szkoły ?
- Takk , no chyba nie chcesz iœść pieszo ? - Dalej wsiadaj 
Podeszliœmy do samochodu , Justin otworzył mi drzwi .
Wsiadłam do jego auto i zamknęłam drzwi, Justin podszedł od strony kierowcy i 
ruszyliśœmy .
- Justin ?
- No ?
- Jest godzina 8:40 a ja muszę być w sql na 9.00
- Spokojnie Mackenzie zdążysz .
- Mam nadzieje 
Do szkoły dojechaliœmy za 10 dziewiąta 
- Genialnie ,  zostało 10min.
Już  miałam wysiąšœć ale Justin chwycił mnie za nadgarstek...
- Przyjadę po cb! 
- Nie musisz . 
- Muszę .
Puœścił mnie.  Gdy wysiadłam Justin jeszcze krzyknął
- Pa - i mi pomachał a przy okazji się uśmiechnął
- Pa- odpowiedziała
Gdy już miała wejść do budynku zatrzymał mnie głos
- Od Kiedy to nasza kochana Mackenzie spotyka się z Bieberem ?!

****************************************************************************
Mamy kolejny na tym blogu rozdziały będą sie pojawiac co tydzień we wtorki a na  rememb-ereverything-up-to-you.blogspot.com co tydzień w poniedziałek ! 
Proszę o zostawianie komentarzy